czwartek, 31 stycznia 2013

New :)

No i jest :) Nowa stara kuchnia. Jestem bardzo, bardzo, ale to bardzo zadowolona z efektu. A biorąc pod uwagę, że prace remontowe potrwały łącznie 10 godzin! i wcale nie kosztowały majątku, jestem jeszcze bardziej happy! 
Główne zmiany dotyczyły przestrzeni nad blatami. Ze ściany zniknął bezpowrotnie okap, który spełniał jedynie funkcje oświetleniowe, bo zapaszków kuchennych to on nie dawał rady wciągać ;) Była to zbyt duża, przytłaczająca (biorąc pod uwagę, że mam 160 cm wzrostu) bryła zajmująca dużą powierzchnię i uniemożliwiająca jakiekolwiek na ścianie manewry. No i powiedziałam mu: żegnaj zmoro! Ze ścian zniknęły również półeczki, a moje małe miseczki z dzióbkami prezentują swoje wdzięki na wieszaczkach ślimaczkach. Dwie witrynki zawisły obok siebie i teraz mam małą namiastkę kuchennego kredensu, w którym spokojnie pomieściłam i ceramikę i szkło.
Kuchnia nabrała lekkości, jest bardziej skandynawska niż IKEA ;)))
Z przyjemnością wyciągnęłam zakurzoną maszynę i uszyłam nowy obrus :)


W trakcie...


Przed i po






Nie mogłam znaleźć odpowiedniej lampki, co mi teraz zamiast okapu miała oświetlać gary i patelnie podczas gotowania. Zakupiłam zatem w IKEA aluminiowy reflektor za 39,99 i oddałam go w ręce Pana Darka lakiernika, co  już niebieskie lampy dla nas odmieniał. Oto efekt :) 





 Ławeczka też jest już gotowa, brakuje mi tylko jednej drewnianej kuleczki, ale jeszcze ją dorwę ;)
A na ławeczce pled od Jagi, w tle dywanik od Agnieszki


Bardzo chętnie poczytam Wasze opinie na temat zmian :)
Piszcie, czekam na Was :) w mojej kuchni 
Miłego dnia
---
Ewa 



niedziela, 27 stycznia 2013

Małe radości są najważniejsze

 Potraficie się cieszyć z maleńkich składowych każdego, tzw zwyczajnego dnia? Od długiego już czasu właśnie tak mam, choć oczywiście bywają dni, że problemy codzienności ciut mnie przytłaczają, ale ogólnie jest mi dobrze. Niektórym do szczęścia potrzebne są bardziej spektakularne wyczyny, bardziej, niż perfekcyjny wicherek na porannej kawie, zrobiony miętową łyżeczką, otrzymaną w prezencie, od kogoś, kto dobrze wie, jak sprawić Ci przyjemność, bardziej niż niespieszne śniadanie zjedzone w towarzystwie synka, bardziej niż przyjemny widok nad głową zaraz po przebudzeniu, bardziej niż plany, marzenia, i wcale niekoniecznie te już zrealizowane, ale i te, co w kolejce dopiero, wyczekane zmiany te duże i te całkiem małe...
Cieszyć się chwilami potrafią chyba nieliczni.
A Wy? 
Potraficie powiedzieć: Jestem szczęśliwy? Tak każdego ranka? w południe? wieczorem? 
Podobno ważne jest, aby od takiej myśli zaczynać dzień, potem może być już tylko lepiej :)




Wraz z puszką białej farby do drewna przytargałam do domu całe mnóstwo endorfin. 
O północy zaczęłam malowanie ławeczki, zaraz mkniemy z Ignasiem po mały wałek, aby jej nadać ostateczne szlify.
Po niej zajmę się szalówką wokół stołu w kuchni.
Ajajaj, to mnie dopiero uszczęśliwia na maksa! :)
Zmiany, zmiany, zmiany...
Kuchnia jeszcze nie wie co ją czeka ;) 
A tu we wtorek pojawi się para sprytnych rąk Pana Złota Rączka i będzie małe BUM!
Zniknie to i owo, tu przewieszę, tam zawieszę, pojawią się nowe tkaniny
Wszystko Wam pokażę, może nawet krok po kroku



Asia Green Canoe pokazała piękne wiosenne bukiety, pozazdrościłam troszeczkę ;)
Objuczona siatami, z dzieckiem pod pachą, na siusiu mającym ochotę ;) wpadałam do kwiaciarni i mam 
A poniżej: hihihi 
To ja, w bardziej pasującej do wiosennej ceramiki Iba Laursena kolorystycznej tonacji :))
Takie małe czary mary
Pozdrawiam Was niedzielnie
---
Ewa


piątek, 25 stycznia 2013

Zapomniałam o tytule ;)

Blog to niezwykła sprawa jest. Wciąż odkrywam dzięki niemu interesujących ludzi, miejsca, pracownie, inspirujące zakątki. Dzięki blogowaniu mogę się tym z Wami podzielić. Tutaj mogę piszczeć z zachwytu i mieć pewność, że zostanę zrozumiana ;))
Może tym razem któraś z Was powie, że Amerykę w konserwie odkryłam, niemniej jednak pokażę, bo w zachwycie trwam. Pam pam pam
---
 Od wczoraj w minty domu mieszkają nowi lokatorzy. Sowa i jeżowe maleństwo. Przyleciały do mnie z pracowni Magoomamy, ku uciesze i mamy i córki ;) Zajrzyjcie tam koniecznie. Piękne zdjęcia,  okraszone wierszowanymi historyjkami. Miód na moją duszę. Autorka startuje w konkursie Blog roku 2012 i może będziecie miały ochotę oddać swój głos właśnie na Nią :)





Za sprawą Agnieszki Niebieskiej stałam się też szczęśliwą posiadaczką sznurkowo- bawełnianego, cudownego i na 2,5 metra dłuuugiego chodnika do kuchni. Kuchnia ma przejść w najbliższym czasie małą metamorfozę, a dywanik będzie istotnym do niej dodatkiem. Cennym tym bardziej, że idą duże mrozy, a podłoga w kuchni ziiiimna.
Wałkowanie, ucieranie, krojenie, sałat przyrządzanie, ze stopami w błogostanie.
I jak widać, nie tylko ja go lubię 



Miłego dnia
---
Rymująca dziś
Ewa

wtorek, 22 stycznia 2013

Optymistycznie z pomocą tkanin

Jak się kocha ładne przedmioty, łatwo załatwić sobie poprawę nastroju. 
Dwa ręczniki kuchenne, miłe dla oka i miłe w dotyku, czapeczka na słoiku ulubionych powideł śliwkowych, coś małego zielonego i załatwione ;)
A jak jeszcze do sklepu nie trzeba przedzierać się przez zaspy po kolana, tym lepiej ;)

Syn właśnie woła z dołu: mamo!!! ja się wkurzę za chwilę!
Sprawa jest poważna ;)
Muszę lecieć
Miłego dnia :)
---
Ewa







Nowe wzory ściereczek i czapeczki już dziś będą dostępne w Minty Sklepie

A teraz z Ignasiowej parafii, ale też z tkaniną w tle







niedziela, 20 stycznia 2013

Niedziela...

... nie byłoby w niej nic niedoskonałego, gdyby nie to, że jutro znów poniedziałek ;) 
Można chodzić w pidżamie do samego południa, podjadać słodycze, gapić się na zasypany śniegiem ogródek, nigdzie się nie spieszyć...
Jajka na miękko, rosół i domowe ciasto

Miłej leniwej 
---
Ewa



Ciasteczka migdałowo-waniliowe podpatrzone u Anielskiej Uli
Link do przepisu znajdziecie właśnie tam





piątek, 18 stycznia 2013

Full color

Nie tylko pastelowy róż gra dobrze w duecie z turkusem. Dziś zaszalałam nieco z kolorami. Pojawił się w towarzystwie soczystej czerwieni i koloru żółtego. Ceramika od Iba Laursena ma to do siebie, że można ją komponować na wiele sposobów, a efekt zawsze jest ujmujący ;) Dzisiejsza fuzja kolorów siedziała mi w głowie już od dłuższego czasu, czekałam tylko, aż będę mieć pod ręką całą tę paletę barw. 
Czerwień dodała pieprzyku, wyraziztości. Żółty ocieplił. Pewnie dzieci chętnie zasiadłyby do tak nakrytego stołu.
A Wy?




A bez czerwieni...




... jest bardziej po mojemu, w 100% w klimacie minty kuchni. Jednak mam w szafie i czerwone talerzyki i miseczki, żeby od czasu do czasu móc zaszaleć właśnie
Piłyście już kawę?
---
Miłego dnia :)
Ewa

wtorek, 15 stycznia 2013

Pastel love

Tak, tak... znów półeczka. Wiem, ale zawsze wypełniona czymś zupełnie nowym. 
Jesteście gotowi na eksplozję pasteli? 
Moje oczekiwania zostały spełnione w 100%
Jak Wasze wrażenia???
---
Ewa






Szklane klosze w wersji mini- przepiękne, zjawiskowe






Opisy znajdziecie w sklepie